niedziela, 8 grudnia 2013

Chapter two

*Perspektywa Grace*
- Justin na pewno sobie z nią poradzisz ? Bo jeśli nie to pójdę z nią. - spytałam przyjaciela już ubrana w przedpokoju.
- Grace spokojnie, dam radę przecież mam młodsze rodzeństwo ! Idź już i się nie przejmuj. - dałam buziaki na pożegnanie córce i Jusowi.
- Jakby coś to dzwoń. Buziaki - wyszłam z domu i a taksówka już czekała, wsiadłam i nie minęło 15 minut jak byłam już w galerii.
I powróciły wszystkie wspomnienia,
Restauracja w której spędzaliśmy chłodne dni.
Ławka na której pierwszy raz się pocałowaliśmy.
Kwieciarnia w której kupił mi róże bo chciał udowodnić że nawet w tej chwili może mi pokazać że mnie kocha.
Te wszystkie sklepy w których tak bardzo się nudził, ale mimo to zawsze chodził ze mną na zakupy i mi doradzał.
Perfumeria w której kupiliśmy sobie nawzajem perfumy w których chcielibyśmy siebie ,,czuć''.
Apteka w której kupił mi maść na zajad bo obwiniał się że to przez niego.
Empik w którym kupiliśmy sobie nawzajem kartki na święto trzech króli.
Zabawkowy w którym kupiliśmy sobie zabawki na dzień dziecka.
Fryzjer w którym pracowała jego siostra i gdzie on mnie czesał, a ja jego.
Toalety w których chowaliśmy się przed obcymi.
Leroy Merlin w którym wożąc się na wózku rozbiliśmy żyrandole.
Te ruchome schody po których ganialiśmy się na odwrót i udawaliśmy supermenów.
Winda w której jeździliśmy w tę i z powrotem bawiąc się w lokai
Można by powiedzieć że te centrum handlowe to jakby nasz znak miłości.

Weszłam na Debenhans w poszukiwaniach kurteczki dla Rose, gdy coś już znalazłam postanowiłam że kupię coś Justinowi za to że opiekuje się moją córką, wiedziałam że Justin nigdy w zimie nie nosi ciepłych skarpet więc wzięłam się za szukanie.
- Jeny Grace to ty ? - usłyszałam ten głos na który zawsze pojawiała się gęsia skórka na rękach, a serce przyśpieszało... tak się stało i teraz. Odwróciłam się i zobaczyłam jego zdziwioną twarz, usta były lekko otwarte, a jego oczy, jego oczy były zaszklone łzami.
- Cześć Harry - z moich oczu wyleciały dwie łzy.
- Co ty tutaj robisz ? - spytał zdumiony, przecierając oczy.
- Wróciłam - powiedziałam nieśmiało i schowałam twarz za włosami, - Może chodźmy do restauracji, porozmawiamy ?
Kiwnął głową i wyszedł przed sklep, zapłaciłam za małej kurtkę, której on nie zauważył, a może to i lepiej, może najpierw lepiej wyjaśnić mu sytuację a gdy już się oswoi powiedzieć mu co tak na prawdę ukrywałam.
Razem poszliśmy do Starbucksa, do dzisiejszej ,,restauracji''.
On zamówił to co zawsze zamawialiśmy, a ja usiadłam przy naszym stoliku, który jak zwykle był pusty.
Nikt nigdy w nim nie siadał bo był zniszczony a krzesła były nie wygodne, my nie chcieliśmy żeby było mu smutno i usiedliśmy przy nim, kiedyś, od tamtego razu już zawsze tam siadaliśmy.
 Przejechałam palcem delikatnie po wyrytym na blacie ,,G.K+H.S=<3'', Harry podchodząc do stolika popatrzył na moją dłoń.
- Że jeszcze nikt nie wymienił tego stolika - zaśmiał się nerwowo, a ja zabrałam szybko rękę.
Postawił obok mnie kubek z gorącą czekoladą z bitą śmietaną, drugi natomiast taki sam ustawił koło siebie.
Przez pierwsze minuty nie patrzyliśmy sobie w oczy, ja uśmiechałam się do jakieś dziewczynki, a on patrzył na wyryty napis.
- Ja przepraszam Harry - powiedziałam cicho, ale wystarczająco głośno by on usłyszał. Jednak on spojrzał tylko na mnie i pokręcił głową.
- Dlaczego to zrobiłaś ? Dlaczego mnie nie uprzedziłaś ?
Nie mogę powiedzieć mu całej prawdy, powiem tylko część, ale przede wszystkim nie mogę go okłamać, nie mogę po raz kolejny go skrzywdzić.
Nie chciałam mówiąc patrzeć mu w oczy więc przyglądałam się moim paznokciom.
- Moi rodzice, wiesz że oni byli przeciwni naszemu związkowi, gdy wróciłam od ciebie wtedy, jeszcze w ten sam dzień wyjechaliśmy, ja nie miałam nic do powiedzenia, zostałam zapakowana w samochód, zabrali mi telefon, dostęp do internetu, - przerwałam i spojrzałam na niego, bałam się że mi nie wierzy, patrzył się mi w oczy i kiwał potakująco głową, - byłam więziona, Harry.
Po mojej wypowiedzi nastała cisza, on cały czas wpatrując się mi wziął kubek i napił się, a ja nie wytrzymywałam tej presji, patrzyłam wszędzie byle nie tylko w jego oczy...
Cisza się przedłużała a on nie miał chęci nic odpowiedzieć, chciałam już wstać i wyjść, ale nie potrafiłam zrezygnować, nie z niego.
- Masz zamiar nic nie mówić ? - spojrzałam na niego zdezorientowana pierwszy raz od dłuższego czasu, w jego oczach błyszczały łzy.
- Nie wiem co mam powiedzieć, - przełknął ślinę - pewnie nigdy bym w to nie uwierzył, ale wiem jacy są twoi rodzice i - położył lekko rękę na mojej - i ja chyba ci wierzę, Grace. Ale... - nie dokończył z jego oczu wypłynął potok łez.
Widząc jego rozpacz i smutek chciałam płakać z nim, miałam pewność że nadal mnie kocha, a ja nie mogłam tego zepsuć, nie teraz gdy wszystko zaczyna się układać.
Położyłam drugą swoją rękę na jego i lekko ścisnęłam.
- ...Ale nie wiem czy potrafię ci wybaczyć - zabrał swoją rękę i wytarł łzy, przetarł lekko nos i spojrzał na mnie błyszcząco-czerwonymi oczyma.
- Rozumiem Harry. - mrugałam szybko by nie zauważył jak bardzo zabolały mnie jego ostatnie słowa.
- Oczywiście możemy nadal się przyjaźnić Grace, nie wytrzymałbym bez ciebie - uśmiechnął się lekko, wyjął telefon, spojrzał zapewne na godzinę, lekko wstał pocałował mojego polika i mruknął pod nosem ,,do zobaczenia'' i wyszedł.
Odprowadziłam go wzrokiem, nie do końca wierzyłam jeszcze w to co się wydarzyło
- Do zobaczenia, Harry - powiedziałam pod nosem, sama do siebie.
Dopiłam gorący napój, wstałam i powoli się ubrałam, po czym opuściłam centrum i wezwałam taksówkę.
______________________________________
Mam nadzieję że wam się podoba.

1 komentarz: